Irish Wolfhounds u nas
Historię i korzenie można znaleźć w literaturze, publikacjach i na każdej internetowej stronie poświęconej rasie (zał-11b). Dlatego napiszę o naszych psach.
Wilczarze są nietypowymi przedstawicielami chartów i w tej właśnie rasie znaleźliśmy od dawna poszukiwane cechy. A trafiliśmy na wyjątkową jej przedstawicielkę Tuberoles RITĘ (zał-2), która pierwsza zamieszkała w naszym małym mieszkaniu. Potem niespodziewanym zrządzeniem losu w 1989r. zamieszkał z nami drugi wilczarz Sagittarius STRADIVARIUS – PIRMIN (zdj.1)(zał-5).
zdj.1
zdj.2
zdj.3
RITA (zdj.2, zdj.3, zdj.4, zdj.5) i PIRMIN (zdj.6, zdj.7, zdj.8) stanowiły piękną parę (zdj.9, zdj.10, zdj.11, zdj.12, zdj.13) i byli wyjątkowi. Nie tylko niezaprzeczalna uroda to powodowała! Dzięki nim poznaliśmy uzależnienie od tej rasy… I choć wszelkie uzależnienia nie są powodem do dumy, to jedno czyniło nas dumnymi.
zdj.4
zdj.5
zdj.6
W 1992 roku przeprowadziliśmy się do wymarzonego własnego domu wybudowanego niedaleko miejsca gdzie spędziliśmy poprzednie lata. Nasz dom jest otoczony także lasami i łąkami – jest usytuowany 200m od rzeki. W nowym domu zaplanowaliśmy pokój dla psów (gdzie mogłyby spokojnie odpoczywać) i kojec z ciepłą budą – miejsce dziennego pobytu. Mając takie warunki mogliśmy wreszcie realizować marzenia.
W 1992r urodził się miot „C” RITY (zał-4). W 1992r przywieźliśmy z okolic Jeleniej Góry syna PIRMINA o związanym z muzyką (jak ojciec) imieniu Gepos AMADEO(zał-6) (zdj.14,zdj.15).
zdj.7
zdj.8
zdj.9
Nazwany przez nas GAPCIEM był już trzecim naszym wilczarzem – słodkim i kochającym z wszystkich stworzeń najbardziej dzieci. Do dzisiaj moja Mama wspomina spacery z kilkumiesięczna prawnuczką w wózku i GAPCIEM wiernie kroczącym z niespotykaną delikatnością i godnością. Galanteria jego zachowania miała jedno na celu: nie sprawić najmniejszego kłopotu. I taki był przez całe swoje życie. W 1994r urodził się miot „V” RITY (zał-4) i właśnie z tego miotu pozostały w hodowli: Beneficjum VERUSCHKA (zał-8) (zdj.16,zdj.17) i Beneficjum VALENS (zał-9) (zdj.18,zdj.19)
zdj.10
zdj.11
zdj.12
Jako szczenięta i młodzież dokonywały spustoszeń w domu namiętnie niszcząc kolejne psie łóżka i materace. Były wyjątkowo towarzyskie i bez stresowe w tym okresie (zdj.20, zdj.21, zdj.22).
Zostali obydwoje z nami stateczni, zrównoważeni tak jak każdy dorosły chart tej rasy. VERUSCHKA urodziła dwa mioty (zał-8a) (zdj.23, zdj.24). I tak w 1994 roku mieszkało z nami już 7 psów i kot JONES – potomek hamburskich kotów domowych. Obciążeni obowiązkami przy naszych zwierzętach byliśmy wszyscy, lecz i tak od dłuższego czasu nasz wypoczynek poza domem to wyjazdy sobotnio-niedzielne i tylko wtedy, gdy nie było szczeniąt…
zdj.13
zdj.14
zdj.15
Nasze pierwsze wilczarze były coraz starsze i nastąpiło to, z czym nigdy nie mogę się pogodzić… Jednego roku wiosną rozstaliśmy się z PIRKIEM a dwa miesiące później odeszła RITA. Potem PANDA i SEIKO… Wszyscy byli w podobnym wieku.
zdj.16
zdj.17
zdj.18
Nie chcę o tym pisać. Kto stracił takiego przyjaciela zrozumie nas i nasz stan emocjonalny, stwarzający pozory wyciszenia. Wewnątrz jednak (mimo upływu lat) nie potrafimy przemóc się by sięgnąć po zdjęcia, by zatopić się we wspomnieniach, nie rozmawiamy o NICH, choć jesteśmy IM to winni… Może kiedyś…
zdj.19
zdj.20
zdj.21
Towarzysząca nam często fizyczna niemoc i bezsilność (a także niesympatyczne układy, jakie od pewnego czasu panowały wśród „miłośników” rasy) spowodowały nasze poszukiwania rasy podobnej do chartów irlandzkich wyglądem i usposobieniem, lecz żyjącej dłużej.
I tak trafiliśmy na Galgos Espanoles.
zdj.22
zdj.23
zdj.24